Winnica, dzieci i słońce — rodzinna sesja fotograficzna w Winnicy Vanellus

FotografiaWinnica, dzieci i słońce — rodzinna sesja fotograficzna w Winnicy Vanellus

Niektóre miejsca są jak pocztówka — ładne, ale płaskie. A inne mają głębię, zapach, światło. Tętnią emocją. Takim miejscem jest Winnica Vanellus — malowniczo położona wśród jasielskich wzgórz, z widokiem na pasma Beskidu Niskiego i winorośle kołyszące się na wietrze jakby tańczyły. To właśnie tu powstają nie tylko znakomite białe i różowe wina, ale też… najbardziej autentyczne rodzinne sesje fotograficzne w Jaśle i okolicach.

Za tym miejscem stoi kobieta, którą trudno opisać jednym zdaniem — Pani Basia z Jasła, właścicielka Winnicy Vanellus. Kobieta z duszą artystki i sercem na dłoni. Jej winnica to nie tylko pasja i praca — to jej życiowy projekt, zbudowany z miłości do ziemi, światła i ludzi. To ona otwiera bramy tej przestrzeni, zapraszając do niej również rodziny z dziećmi, fotografów, a ostatnio… także mnie i mojego nowego towarzysza.

Tym razem, sesja w Winnicy Vanellus miała jednak jeszcze jeden, wyjątkowy akcent. Towarzyszył nam Marek Dybaś, znany i ceniony fotoreporter, którego nazwiska nie trzeba przedstawiać nikomu, kto choć raz sięgnął po lokalną prasę, galerie internetowe z wydarzeń w Jaśle lub archiwum reportażowe z Podkarpacia. Marek testował sprzęt fotograficzny przed zakupem— a jak wiadomo, jeśli chcesz naprawdę sprawdzić aparat, musisz zabrać go tam, gdzie światło nie daje taryfy ulgowej, a emocje nie są ustawione. Winnica, dzieci, pies, bieg, śmiech, cienie, słońce – lepszego poligonu testowego nie da się wymyślić.

Dzięki jego obecności i błyskawicznemu oku powstało kilka zdjęć, na których — co rzadkie — znalazłem się ja sam. Zazwyczaj jestem po drugiej stronie obiektywu, ukryty w cieniu winorośli, z obiektywem gotowym uchwycić każdy nieplanowany moment. Tym razem, dzięki Markowi, udało się uchwycić również moje spojrzenie, gest, interakcję z Marshallem, z dziećmi, z przestrzenią. To osobisty prezent — mieć siebie na zdjęciu nie jako twórcę, ale jako część opowieści, która się właśnie dzieje. Dziękuję Basi za udostępnienie swoich włości i dzięki Marku za tych kilka kadrów!

To kolejny dowód na to, że fotografia to nie tylko technika i kompozycja, ale też spotkania. Z ludźmi, miejscami i z samym sobą. A sesja w Winnicy Vanellus była pełna takich spotkań – tych w kadrze i tych poza nim.

Poznajcie Marshalla – psa z kreskówki i sprzętu grającego

Na tej sesji był ktoś jeszcze. Mały, czarny labrador o wielkich oczach i niespożytej energii. Nazywa się Marshall i od niedawna towarzyszy mi nie tylko w codziennym życiu, ale i w pracy. Będziecie go widywać coraz częściej na moich zdjęciach – w tle, na kocu, biegnącego za dziećmi, albo rozciągniętego pod winoroślą w pełnym relaksie. Bo Marshall to nie tylko pies. To… opowieść.

Jego imię nie jest przypadkowe. Z jednej strony — wiadomo — Marshall to bohater popularnej kreskówki „Psi Patrol”, znany i kochany przez wszystkie dzieci. Pies strażak, trochę niezdarny, ale zawsze dzielny. Dzieciaki, które pojawiają się na sesjach, od razu łapią z nim kontakt. „Ooo, to ten z bajki!” — słychać często. I tak właśnie się zaczyna dziecięca przyjaźń z moim pupilem.

Ale z drugiej strony — to hołd dla mojej drugiej pasji: muzyki. Od lat mam absolutnego bzika na punkcie sprzętu grającego od firmy Marshall — głośniki, słuchawki, wzmacniacze. Charakterystyczne czarne obudowy, oldschoolowy design, i ten dźwięk — czysty, ciepły, pełen duszy. Imię Marshall było więc wyborem naturalnym. Zderza w sobie świat dziecięcych emocji i moich własnych fascynacji. I tak powstał on — mały labrador z charakterem rockowego frontmana i sercem pluszaka z bajki.

Fotografia dziecięca w plenerze – kiedy natura staje się tłem emocji

Tego dnia w Winnicy Vanellus światło było miękkie jak aksamit. Słońce prześwitywało przez liście roślinności, rzucając refleksy na dzieci siedzące na pniaku wśród krzewów. Nie trzeba było nic reżyserować — wystarczyło patrzeć. Dzieci śmiały się, ganiały Marshalla, tuliły się do siebie, szukały dojrzałych winogron, a do tego jeszcze daleko. A wszystko działo się w rytmie natury.

Sesje dziecięce w plenerze to nie tylko alternatywa dla klasycznego studia. To styl życia. To sposób na zatrzymanie chwil, które znikają szybciej, niż jesteśmy w stanie je uchwycić telefonem. A dla mnie — fotografa z Jasła — winnica to wymarzone tło: daje miękkie światło, czyste linie, głębię, ale też dzikość i autentyczność. Tego nie da się zainscenizować.

Rodzinna sesja zdjęciowa w Jaśle – lokalność, która ma sens

Winnica Vanellus to nie tylko piękne miejsce do zdjęć. To kawał lokalnej kultury i historii. Jasło – nazywane często stolicą podkarpackiego wina – od lat rozwija Szlak Winny, który nie tylko przyciąga miłośników wina, ale też rodziny, fotografów, turystów. Dni Wina, odbywające się co roku, to święto dla każdego — dla tych, co degustują, dla tych, co fotografują, i dla tych, co po prostu chcą być blisko natury.

Dlatego sesja w winnicy to coś więcej niż zdjęcia. To spotkanie z lokalnością. To wsparcie dla takich osób jak Pani Basia, która oddaje swoje miejsce innym z otwartym sercem. To wspólna celebracja życia — w rytmie słońca, wśród winorośli, z kieliszkiem (dla dorosłych), z uśmiechem (dla dzieci), z Marshallem (dla wszystkich).

Fotografia lifestyle z serca Podkarpacia

Coraz więcej rodzin poszukuje dziś fotografa rodzinnego w Jaśle, który oferuje coś więcej niż studio i sztuczne tło. Chcą prawdziwych emocji, światła, ruchu. Chcą, żeby zdjęcia opowiadały ich historię, a nie tylko wypełniały album.

I właśnie dlatego plenerowa sesja fotograficzna z dziećmi w Winnicy Vanellus to idealne rozwiązanie. To spotkanie z naturą, sobą nawzajem i… z psem o imieniu, które zna każde dziecko i każdy fan dobrej muzyki.

Podsumowanie: więcej niż sesja – historia na dłużej

Rodzinna sesja fotograficzna w plenerze, zrealizowana w Winnicy Vanellus, to nie tylko kadry. To emocje zaklęte w światło, śmiech uchwycony między rzędami winorośli, i opowieść, którą opowiada się nie słowami, lecz zdjęciami.

To miejsce, które daje coś więcej — wolność, naturalność, klimat, który zostaje pod powiekami. To przygoda, która zaczyna się od zdjęcia, a kończy… no właśnie — nie kończy się wcale. Bo za rok wrócicie. By znów przywitać się z Panią Basią, uśmiechnąć do Marshalla i usiąść razem, na tym samym pniaku, może już we trójkę, czwórkę, z kolejną historią do zapisania w kadrze.

Potrzebujesz fotografa rodzinnego w Jaśle lub okolicach? Chcesz zorganizować naturalną sesję dziecięcą w plenerze? Marzysz o zdjęciach, które będą miały duszę?

Napisz do mnie. Zabieram aparat. I Marshalla.
📍 Spotkajmy się w winnicy.

Uwaga!

Treści, które tworzę na tej stronie, są chronione prawem autorskim. Proszę, nie kopiuj ich ani nie udostępniaj bez mojej zgody.

Jeśli potrzebujesz fragmentu do własnego użytku, chcesz się czymś podzielić lub zapytać o możliwość wykorzystania materiału — napisz do mnie. Chętnie porozmawiam.

Dziękuję za poszanowanie mojej pracy.