Jasło to miasto, które z jednej strony tętni codziennym życiem – ulicami płyną rozmowy mieszkańców, słychać stukot kroków, gwar sklepów i szkół. To miejsca, gdzie codzienność układa się w rytm pracy, obowiązków, miejskiego pośpiechu. Kamienice w centrum, sklepy, ulice – wszystko poukładane i przewidywalne, jak w wielu polskich miastach.

Ale Jasło potrafi też zaskoczyć. Wystarczy wyjść poza główne ulice, wejść w mniej uczęszczaną ścieżkę, spojrzeć za domy – by zobaczyć inne, jasielskie oblicze miasta. To także sielski obrazek – choć nie z pocztówki czy w stylu mickiewiczowskich pól malowanych zbożem rozmaitem. To codzienność ukryta w drobnych detalach: przydomowe ogródki pełne zieleni, krzewy dzikiej róży rozrastające się przy płotach, dzieci bawiące się przed domem, zapach świeżo skoszonej trawy i dźwięk podlewania kwiatów.

To Jasło codzienne i prawdziwe – nie w skali wielkich pejzaży, ale w drobnych kadrach, które ktoś dostrzega i zapamiętuje. Jasło, w którym codzienność łączy się z oddechem natury, gdzie wciąż można poczuć prosty rytm życia – bez pośpiechu, z uśmiechem sąsiadów, z cieniem drzew na trawniku przed domem.





Ale co, jeśli tego kogoś zabraknie? Czy ktoś inny dostrzeże te chwile, te niepozorne piękna ukryte w codzienności? Czy znajdzie się ktoś, kto zobaczy ten jaSielski rytm, ten urok w drobiazgach? Bo Jasło jest nie tylko miejskie – jest też jasielskie, codzienne, spokojne i pełne chwil, które czekają na to, by ktoś je zauważył.