2 maja 2025 roku, dokładnie w 110. rocznicę Bitwy pod Gorlicami, pola w Sękowej zamieniły się w niezwykły teatr historii. Miałem zaszczyt uczestniczyć w tym wydarzeniu jako fotograf i dokumentować to wyjątkowe widowisko.
Wczesnym popołudniem pola w Sękowej zaczynały tętnić życiem. Przybyli rekonstruktorzy z Polski, Czech, Słowacji, Węgier, Niemiec i Rumunii – blisko 400 osób w historycznych mundurach, z replikami broni i autentycznym sprzętem z epoki. Całość ożywiała scenografia – galicyjska wieś z początku XX wieku z drewnianymi chatami, młynem, okopami i lazaretami.




















Z mojej perspektywy, najciekawsze momenty to te, gdy światło popołudniowego słońca rozświetlało sceny codziennego życia zrekonstruowanej wsi. Kobiety w tradycyjnych strojach, dzieci bawiące się wśród chat, żołnierze przygotowujący się do nadchodzącej bitwy – te obrazy tworzyły niezwykły kontrast wobec dramatycznych wydarzeń, które miały nadejść.
Rekonstrukcja podzielona była na kilka epizodów, a każdy z nich miał swoją narrację. Początkowe sceny ukazywały codzienność sprzed wojny – spokojną i pełną nadziei. Później rozległy się odgłosy wybuchów, karabinowych salw i huków artylerii, które wstrząsały ziemią i powietrzem. W obiektywie aparatu uchwyciłem emocje uczestników – strach, determinację, ale też braterstwo i solidarność.














Szczególnym momentem był przelot aeroplanu z epoki, który majestatycznie przemknął nad polem bitwy, dodając wydarzeniu spektakularnego charakteru. Maszyna nie tylko przelatywała nad rekonstrukcją, ale także symbolicznie „zrzucała bomby”, co spotęgowało dramatyzm sceny. W moim kadrze udało się uchwycić tę chwilę, gdy sylwetka samolotu przecięła niebo nad walczącymi oddziałami, a eksplozje w polu podkreślały grozę wojennego teatru.





Nie mniej ważne były sceny powojenne, ukazujące trudny powrót do życia po wojnie. Poruszające były obrazy mieszkańców, którzy próbowali odbudować swoje domy, ratować rannych i odnaleźć bliskich. Te momenty pokazywały, że wojna to nie tylko walka żołnierzy, ale także losy zwykłych ludzi – główne przesłanie inscenizacji.






Hasło „Nigdy więcej wojny” wybrzmiewało nie tylko w tytule widowiska, ale także w każdym obrazie i geście uczestników. Nawiązywało do słynnego napisu z Westerplatte – prostego i wymownego, przypominającego o tragicznym doświadczeniu wojen i o naszej wspólnej odpowiedzialności za pokój.






Patrząc przez obiektyw, dostrzegałem nie tylko rekonstruktorów, ale też widzów – ich poruszenie, skupienie, a czasem łzy. To nie była tylko lekcja historii – to był moment, kiedy przeszłość ożyła i dotknęła każdego z nas.








